Witam c: Przychodzę z jak na mnie długim rozdziałem :) Ogólnie mi się tam podoba ^^ Następny najprawdopodobniej w niedzielę, pośpieszę się dla Elizki aby przeczytała przed wycieczką <3 I czasem spędzonym ze mną ^^ Dzisiaj ostatni sprawdzian w tym roku szkolnym, jak będzie 4 to trzeba się cieszyć xD I pytanko: chcecie mój stary one-shot o Jily? Jest długi, serio, 5 stron Wordowych, a pisałam go całą noc xD Dodałam zakładkę "Pytania do bohaterów" możecie zajrzeć i zadawać pytania xD No, i co w sumie mam dalej przedłużać? xD
Dedykowany Elizce i "Motywacji" (dawno cię Vic tak nie nazywałam :o) oraz Ann, skoro to o niej w większości będzie ten i następny rozdział xd
Wieczorem, gdy dziewczyny już przygotowywały się do spania, do pokoju wleciała z wrzaskiem Chloe:
- Wiecie co, wiecie co?! Nie zgadniecie...! Zostałam dziewczyną Jamesa Pottera! Tak, tego Jamesa Pottera! Z naszego roku! Tego przystojnego i w ogóle...!
- To ten, w którym podkochiwałaś się od pierwszego wejrzenia? - spytała Emily nie podnosząc głowy znad książki, która miała bardzo ciekawy tytuł: "Muzeum strachu".
- Tak właśnie w tym! No, bo wiecie... - chciała opowiedzieć Ann.
- Słuchaj, o tym przez cały dzień mówi już cała szkoła, słyszałyśmy tę historię już kilkadziesiąt razy - przerwała jej Vic - Daj naszym uszom odpocząć choć kilka minut, zanim znowu usłyszą to samo.
Zrozpaczona Wolf umilkła. Chciała opowiedzieć im to wszystko z jej punktu widzenia, co wtedy czuła i tak dalej. Chciała zacytować dokładnie jego słowa, które popłynęły z jego idealnych ust. Chciała opisać ten błysk w jego oczach, gdy jej to wszystko wyznawał. Chciała przeżyć tę chwilę jeszcze raz.
Później chciała jeszcze raz podjąć ten temat i opowiedzieć im o chłopaku jak ze snów, lecz po prostu nie chciała poczuć się znów niezrozumiana.
Było już sporo po północy gdy obudziła się i spytała na głos:
- Dziewczyny śpicie?
Od razu otrzymała odpowiedź Fox:
- Teraz - ziewnęła - już nie.
- Emi! No, bo wiesz, teraz mi się śniło, że poszłam z Potterem na randkę do Hogsmeade, nie wiem czemu, ale mi się wydaje, że on i jego kumple bardzo często odwiedzają to miasteczko, nawet moja mama gdy była tam kilka razy służbowo to ich widziała. Ale to nie ważne... No bo trwała lekcja ze Slughornem, a on wtedy tak zaczął się do mnie przysuwać i kiedy nie patrzałam to położył przedemną czerwoną karteczkę w kształcie serduszka, na której było napisane: "3 listopad, randka z Chloe, godzina 19:00". Więc zaraz po skończonych zajęciach zaczęłam się szykować, no i poszłam. Nie napisał gdzie więc usiadłam pod drzwiami Hogwartu kilka minut przed czasem, a później on tam przyszedł. I... Zaprowadził mnie, za ten portret z tymi owocami, na trzecim piętrze, kojarzysz? No, i później, na nim jest namalowana gruszka, on wyciągnął różdżkę i dotchnął nią tej gruszki, a wtedy portret się odsunął. No i bałam się trochę iść za nim, no ale poszłam... Jak myślisz, to się spełni?
- Hm... Nie wiem, wszystko możliwe, Ann, a teraz idź spać, bo jutro, a w sumie to już dzisiaj, mamy trzy godziny eliksirów...
- Ej, Emily, a dzisiaj jest 3 listopada! Dzień ze snu i lekcje jak ze snu! A może to co mi się śniło serio się spełni...
Ale blondynka już jej nie odpowiedziała, ponieważ spała w najlepsze, i tym razem nawet najgłośniejsze krzyki Wolf by jej nie obudziły.
***
Ranek nastał szybko, aż za szybko. Przez całą pierwszą godzinę ze Ślimakiem, wszystkie zasypiały, widać było jednak, że nie tylko one miały ciężką noc - James, Black i Pettigrew spali na ławce, a Lupin nawet nie pofatygował się aby przyjść na lekcje. Jednak Potterowi szybko wracał humor ilekroć spojrzał na Chloe.
Uśmiechał się do niej tajemniczo, nawet cieszył się wtedy, gdy nauczyciel oznajmił, że dostaje "T", bo jego eliksir był najgorszy w całej klasie. Widać było, że na coś czeka. Ale na co...?
Podczas dwóch następnych godzin nie wydarzyło się nic szczególnego. Oczywiście nie licząc straconych przez Gryfonów stu punktów, ale to już naprawdę był standard na tych lekcjach.
Gdzieś około siedemnastej, gdy Ann siedziała sama na Błoniach i 'opłakiwała' niespełniony sen, przysiadł się do niej Rogacz.
- Ej, Wolf, co to za smutna minka, co jest? - zapytał, zaskoczony. Nie odpowiedziała - No to, może na poprawę humoru, dzisiaj będzie nasza pierwsza randka? Planowałem ją dopiero za tydzień, ale nie mogę patrzeć na to jak się smucisz. Bądź gotowa około dwudziestej, będę na ciebie czekał - po czym przytulił ją czule i odszedł.
Dziewczyna poczekała aż zniknie z zasięgu wzroku, po czym wstała i pędem ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Gdy tylko weszła do swojego dormitorium, wyrzuciła ubrania z szafy, a gdy napotkała pytający wzrok Liska powiedziała:
- Mój sen się spełnił! Może w trochę innych okolicznościach, ale liczy się, że się spełnił, prawda? - po czym zaczęła przymierzać sukienki, spódniczki i t-shirty.
Stwierdziła, że nie ładnie jej w krwistoczerwonej sukience i bordowych butach na koturnach oraz, że nie pasuje jej biała bluzka w komplecie z czarną spódniczką. Przymierzała jeszcze wiele ubrań, aż w końcu zdecydowała się na skromną sukienkę w kolorze czekoladowym, gdyż będzie ładnie podkreślać jej kolor oczu. Do tego ubrała trampki, bo zdecydowała, że w tej kwestii postawi na wygodę. I dobrze zdecydowała.
Zjawiła się przy drzwiach punktualnie o dwudziestej. On już na nią czekał.
Zaprowadził ją, o dziwo, pod Bijącą Wierzbę, która tym razem zastygła w bezruchu. Dostali się do jej korzeni, a on poprowadził ją w dół dziwnym korytarzem.
Ta droga trochę im zajęła i pomimo ciągłych pytań dziewczyny gdzie idą, James milczał jak zaklęty. Po 20 minutach dotarli do jakiś drzwi, a wtedy chłopak przemówił:
- Chloe, słuchaj, to okropnie ważne... To, że cię tutaj zabrałem musi być tajemnicą, nikt nie może się dowiedzieć, że jesteśmy... tu. Dobrze? Bo inaczej będę miał kłopoty...
- Potter, do chol... gdzie mnie zabierasz?! I czemu mam nikomu o tym nie mówić?! - zdziwiła się Ann.
- Bo... byłoby zadużo tłumaczenia gdybym ci powiedział trochę więcej, i gdzie jesteśmy i dlaczego... I musiałbym ci powiedzieć o mojej tajemnicy, a jeszcze... Nie jesteś na to gotowa, i ja też nie jestem.
Nie mówili już nic więcej, po prostu on otworzył drzwi aby wpuścić ją do środka.
Następnie dalej milczeli, bo dziewczynę zamurowało. Jej uwaga skupiała się na cudnie wystrojonym stole. Był obsypany płatkami róż, lecz uwagę przyciągała świeca w kształcie serca z napisem "Chloe i James". Dziewczyna po otrząśnięciu się z pierwszego szoku wydusiła z siebie tylko:
- Och, James j-jesteś cudowny! K-kocham cię!
***
Następnego dnia rano, Lily Evans obudziła się bardzo wcześnie i w zamyśleniu poszła do Wielkiej Sali. Liczyła na to, że spotka tam Ślizgonkę, lecz niestety nie.
Postanowiła więc, że odczeka do końca lekcji i wtedy postara się odzyskać chłopaka.
Czas przeciągał się niemiłosiernie, lecz w końcu udało jej się złapać Chloe na osobności. Wepchnęła ją do najbliższej wolnej klasy i bez żadnych wstępów zaczęła mówić:
- On cię nie kocha, nie widzisz tego? On jest z tobą tylko na pokaz, rozumiesz? To bajeczka, którą próbuje ci wcisnąć i nic więcej.
- O kim mówisz? - zdziwiła się Ann.
- A o kim niby? A no tak, Ślizgonka, jak zwykle tempa... O twoim "chłopaku" - pokazała rękami cudzysłów - Potterze.
- I co, spróbujesz go odzyskać...? Słuchaj, wiem, że niewiele osób o tym wie, ale jestem akurat w to wtajemniczona, więc... A co z tobą i Lupinem? Biedak się znowu załamie - dziewczyna z domu węża nie miała zamiaru być miła wobec przeciwnika.
- Słuchaj, nie wtrącaj się, bo masz niepełne informacje. I czym cię niby oczarował? Świecą z twoim i jego imieniem? On pokazuje to każdej i wie, że jego metoda zawsze działa, więc czemu nie miałaby zadziałać na ciebie? - Wilczek zrobiła zdziwioną minę - No i co, miałam rację. To jego uwodzicielskie sztuczki. Wyznał ci swoją tajemnicę? - Ann chciała jej przerwać ale ona mówiła dalej - Ach, no tak, to jasne, że nie, bo cię nie kocha. Powiedział o tym tylko mi. - powiedziała z dumą.
Lecz nim skończyła mówić, Wolf już dawno tam nie było. Pobiegła do dormitorium, chciała być sama. Nie wierzyła jej, ale wiedziała, że ruda wie o nim naprawdę wszystko, w końcu są... a przepraszam byli, razem przez pięć lat.
Z niechęcią pomyślała o tym, że ma za dwa dni kolejną randkę z tym Gryfonem. Lecz tym razem chce wykazać się odwagą i szczerze z nim porozmawiać, ale do tego czasu ma go naprawdę dość!
środa, 10 czerwca 2015
piątek, 5 czerwca 2015
Rozdział XII - Nowy współlokator
Kochani, witam, wracam! <3
Tęskniłam i chociaż jeszcze trwa "remont" poprzednich rozdziałów, to nie mogłam się oprzeć napisaniu tego :D Więc opiszę po prostu co ulegnie zmianie - dziewczyny są na piątym roku! ;) Całej przeróbce ulegną tylko 3 pierwsze rozdziały, to tyle... Miłego czytania! :*
Ps.: przez przypadek usunęłam kom Alicji Sims, przepraszam ;-;
***
Rano, gdy dziewczyny się obudziły czekała je niespodzianka. Przez noc pojawiło się nowe łóżko, a obok niego stały dwie walizki. Ich właścicielki nigdzie nie było widać, najwyraźniej zeszła już na śniadanie. Postanowiły też zejść na dół i coś zjeść, popierając słowa Ari: "Aby czegoś się nauczyć, trzeba być najpierw najedzonym". Ku zaszkoczeniu Ślizgonek, gdy weszły do Wielkiej Sali, nikogo tam nie było. Blondyna niechętnie zerknęła na zegarek:
- Już dziesiąta! Lekcje trwają od godziny! - oznajmiła koleżankom i pobiegła do Lochów, bo tam odbywały się eliksiry.
Ledwo co otworzyły drzwi, a już usłyszały niemiły głos Slughorna:
- Przykro mi to mówić, naprawdę, ale... Wolf, Shey, Fox i druga Shey, minus 40 punktów dla Slytherinu, po 10 za spóźnienie każdej z was!
Jednak chytrość domu węża przezwyciężyła Horacego i z wielką radością odejmował punkty Gryfonom za każde niedociągnięcie. Przy stole obok trwała zawzięta rozmowa Pottera i jego dziewczyny.
- Evans, no kurcze, nie rób mi tego, daj się wyciągnąć na randkę, a nie ciągle zakuwasz do SUM-ów... Nie dostaniesz z jednego przedmiotu W i co? Świat się skończy? - żywo gestykulował i tłumaczył Rogacz.
- Może dla ciebie, to nie takie ważne... Czasami wiem, że i tak mnie nie zrozumiesz - zdążyła stwierdzić nim Gryffindor stracił kolejne 10 punktów za gadulstwo.
Tym czasem obok biurka, Mistrz Eliksirów przysłuchiwał się bacznie tej rozmowie. Na jego twarzy widać było uśmiech satysfakcji.
***
Po skończonych zajęciach Victorie poszła odszukać dziwnego Jeydona. Ciekawe jak zareagował na to, że go wylosowali... A zresztą, czemu ją to zastanawia, przecież wrzucił karteczkę, bo tak chciał, jego sprawa. Nie wiedziała też, czemu stara się go odnaleźć, po prostu tak jakoś wyszło.
Przemierzała korytarze zamku, w poszukiwaniu chłopaka. Zamiast niego trafiła na zrozpaczonego Remusa. Postanowiła go pocieszyć i zachęcić aby poszedł na popołudniowe zajęcia.
Ten jednak gdy tylko ją zobaczył zniknął za rogiem, a jej nie chciało się go szukać (ani nawet Jey'a) więc wróciła do Pokoju Wspólnego i zajęła się swoją pracą domową z astrologii.
***
Dziewczyny bardzo czekały aby poznać tożsamość nowego lokatora ich dormitorium. Była już godzina 21:30 gdy Ariana weszła do pokoju z butelkami piwa kremowego w ręce.
- No co? - zapytała gdy napotkała spojrzenia przyjaciółek - Przecież nie będziemy tu tak siedzieć bez niczego, trzeba się rozruszać!
- Skąd to masz? - spytała Wolf srogim tonem.
- Przecież doskonale wiesz, że od B... Od tego co zawsze.
Nie czekały nawet pół godziny gdy do ich dormitorium weszła piękna szatynka.
- Hej... Myślałam, że już śpicie... - nim skończyła mówić, dostała w głowę poduszką od Russo i została zaproszona do kręgu.
Okazało się iż Emily udało się opanować świadomy sen i teraz opowiadała co jej się śniło, i co zrobiła mając tą umiejętność. Latała w powietrzu jak ptak, potrafiła oddychać pod wodą... Reszta opowiadała co by zrobiła gdyby im się udało. Na tej rozmowie zleciała im połowa nocy.
Jako pierwsza tej nocy zasnęła ruda. Wyczarowała stos fioletowych poduszek i oparła się o nie, a kilka minut później już spała. Następnie zmęczenie dopadło siostrę Shey, która ściągnęła z pobliskiego łóżka koc i się nim przykryła.
Teraz zaczęły się rozmowy o chłopakach. Vic opowiadała o tym Jeydonie, jego dziwnym zachowaniu oraz tym, że nie wiadomo czemu go szukała. Elizabeth zanuciła "Miłość rośnie w okół nas" a Emi jej wtórowała.
Po jakimś czasie Chloe znudziło się słuchanie tych głupot i poszła spać. Zostały tylko we trzy. Niechętnie wypijając pozostałą zawartość swoich butelek udały się do łóżek.
Następnego dnia Fox obudziła się już o 7:00. Miała jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia lekcji. Przemyślała wczorajszy wieczór i zauważyła, że wcale nie zna Thomas, czyli ich nowej współlokatorki. Reszta jeszcze spała, więc poszła do łazienki, a następnie zmieniła swoją piżamę na cudowną granatową sukienkę w kokardki, a kapcie na prześliczne koronkowe niebieskie baleriny.
Godzinę później, w czasie śniadania, "Ślimak" podszedł do nowej znajomej i wręczył jej plan lekcji w czasie pobytu w Hogwarcie. Okazało się, że ma dokładnie te same lekcje co dziewczyny, więc się bardzo z tego powodu ucieszyły.
***
Lily bardzo przejmowała się zachowaniem Lupina, o wiele bardziej niż narzekaniem Jamesa. Po zajęciach przyniosła Remmy'emu czekoladę i od tego zaczęła się sprzeczka ze swoim chłopakiem.
Zazdrosny Potter rzucił dziewczynę na oczach całego Pokoju Wspólnego Gryfonów, a opowieść o tym szybko rozeszła się po szkole.
Różne panny popisywały się przed nim zaraz po tym incydencie. Kiedyś po czymś takim ruda poszłaby do Severusa, ale odkąd on znalazł swoją miłość... Nie chciałaby mu tego zepsuć.
Natomiast Rogacz postanowił 'pożyczyć' sobie jej plan i zaczął szukać nowej wybranki wśród Ślizgonek. Nagle obok niego pojawiła się Ann, która, trzeba przyznać była nawet ładna, wystarczająco miła ale i za razem chamska, opiekuńcza, troskliwa i nie szalejąca za nim... Jednym słowem do takich wybryków... Ideał!
Udał, że przypadkowo na nią wpadł gdy wracała z biblioteki, a gdy 'schylił' się aby podnieść jej książki, ukląkł na jedno kolano i powiedział:
- Chloe... Ja zrozumiałem, że... Myślałem, że nie ma ideałów, a jednak... Ty jesteś - zapodał jeden ze swych olśniewających i przypominających szczere uśmiechów - Więc, Chloe Ann Wolf czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
Zapadła niepokojąca cisza, ale pomimo tego można było usłyszeć cichutko wypowiedziane przez dziewczynę słowo: "Tak."
Tęskniłam i chociaż jeszcze trwa "remont" poprzednich rozdziałów, to nie mogłam się oprzeć napisaniu tego :D Więc opiszę po prostu co ulegnie zmianie - dziewczyny są na piątym roku! ;) Całej przeróbce ulegną tylko 3 pierwsze rozdziały, to tyle... Miłego czytania! :*
Ps.: przez przypadek usunęłam kom Alicji Sims, przepraszam ;-;
***
Rano, gdy dziewczyny się obudziły czekała je niespodzianka. Przez noc pojawiło się nowe łóżko, a obok niego stały dwie walizki. Ich właścicielki nigdzie nie było widać, najwyraźniej zeszła już na śniadanie. Postanowiły też zejść na dół i coś zjeść, popierając słowa Ari: "Aby czegoś się nauczyć, trzeba być najpierw najedzonym". Ku zaszkoczeniu Ślizgonek, gdy weszły do Wielkiej Sali, nikogo tam nie było. Blondyna niechętnie zerknęła na zegarek:
- Już dziesiąta! Lekcje trwają od godziny! - oznajmiła koleżankom i pobiegła do Lochów, bo tam odbywały się eliksiry.
Ledwo co otworzyły drzwi, a już usłyszały niemiły głos Slughorna:
- Przykro mi to mówić, naprawdę, ale... Wolf, Shey, Fox i druga Shey, minus 40 punktów dla Slytherinu, po 10 za spóźnienie każdej z was!
Jednak chytrość domu węża przezwyciężyła Horacego i z wielką radością odejmował punkty Gryfonom za każde niedociągnięcie. Przy stole obok trwała zawzięta rozmowa Pottera i jego dziewczyny.
- Evans, no kurcze, nie rób mi tego, daj się wyciągnąć na randkę, a nie ciągle zakuwasz do SUM-ów... Nie dostaniesz z jednego przedmiotu W i co? Świat się skończy? - żywo gestykulował i tłumaczył Rogacz.
- Może dla ciebie, to nie takie ważne... Czasami wiem, że i tak mnie nie zrozumiesz - zdążyła stwierdzić nim Gryffindor stracił kolejne 10 punktów za gadulstwo.
Tym czasem obok biurka, Mistrz Eliksirów przysłuchiwał się bacznie tej rozmowie. Na jego twarzy widać było uśmiech satysfakcji.
***
Po skończonych zajęciach Victorie poszła odszukać dziwnego Jeydona. Ciekawe jak zareagował na to, że go wylosowali... A zresztą, czemu ją to zastanawia, przecież wrzucił karteczkę, bo tak chciał, jego sprawa. Nie wiedziała też, czemu stara się go odnaleźć, po prostu tak jakoś wyszło.
Przemierzała korytarze zamku, w poszukiwaniu chłopaka. Zamiast niego trafiła na zrozpaczonego Remusa. Postanowiła go pocieszyć i zachęcić aby poszedł na popołudniowe zajęcia.
Ten jednak gdy tylko ją zobaczył zniknął za rogiem, a jej nie chciało się go szukać (ani nawet Jey'a) więc wróciła do Pokoju Wspólnego i zajęła się swoją pracą domową z astrologii.
***
Dziewczyny bardzo czekały aby poznać tożsamość nowego lokatora ich dormitorium. Była już godzina 21:30 gdy Ariana weszła do pokoju z butelkami piwa kremowego w ręce.
- No co? - zapytała gdy napotkała spojrzenia przyjaciółek - Przecież nie będziemy tu tak siedzieć bez niczego, trzeba się rozruszać!
- Skąd to masz? - spytała Wolf srogim tonem.
- Przecież doskonale wiesz, że od B... Od tego co zawsze.
Nie czekały nawet pół godziny gdy do ich dormitorium weszła piękna szatynka.
- Hej... Myślałam, że już śpicie... - nim skończyła mówić, dostała w głowę poduszką od Russo i została zaproszona do kręgu.
Okazało się iż Emily udało się opanować świadomy sen i teraz opowiadała co jej się śniło, i co zrobiła mając tą umiejętność. Latała w powietrzu jak ptak, potrafiła oddychać pod wodą... Reszta opowiadała co by zrobiła gdyby im się udało. Na tej rozmowie zleciała im połowa nocy.
Jako pierwsza tej nocy zasnęła ruda. Wyczarowała stos fioletowych poduszek i oparła się o nie, a kilka minut później już spała. Następnie zmęczenie dopadło siostrę Shey, która ściągnęła z pobliskiego łóżka koc i się nim przykryła.
Teraz zaczęły się rozmowy o chłopakach. Vic opowiadała o tym Jeydonie, jego dziwnym zachowaniu oraz tym, że nie wiadomo czemu go szukała. Elizabeth zanuciła "Miłość rośnie w okół nas" a Emi jej wtórowała.
Po jakimś czasie Chloe znudziło się słuchanie tych głupot i poszła spać. Zostały tylko we trzy. Niechętnie wypijając pozostałą zawartość swoich butelek udały się do łóżek.
Następnego dnia Fox obudziła się już o 7:00. Miała jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia lekcji. Przemyślała wczorajszy wieczór i zauważyła, że wcale nie zna Thomas, czyli ich nowej współlokatorki. Reszta jeszcze spała, więc poszła do łazienki, a następnie zmieniła swoją piżamę na cudowną granatową sukienkę w kokardki, a kapcie na prześliczne koronkowe niebieskie baleriny.
Godzinę później, w czasie śniadania, "Ślimak" podszedł do nowej znajomej i wręczył jej plan lekcji w czasie pobytu w Hogwarcie. Okazało się, że ma dokładnie te same lekcje co dziewczyny, więc się bardzo z tego powodu ucieszyły.
***
Lily bardzo przejmowała się zachowaniem Lupina, o wiele bardziej niż narzekaniem Jamesa. Po zajęciach przyniosła Remmy'emu czekoladę i od tego zaczęła się sprzeczka ze swoim chłopakiem.
Zazdrosny Potter rzucił dziewczynę na oczach całego Pokoju Wspólnego Gryfonów, a opowieść o tym szybko rozeszła się po szkole.
Różne panny popisywały się przed nim zaraz po tym incydencie. Kiedyś po czymś takim ruda poszłaby do Severusa, ale odkąd on znalazł swoją miłość... Nie chciałaby mu tego zepsuć.
Natomiast Rogacz postanowił 'pożyczyć' sobie jej plan i zaczął szukać nowej wybranki wśród Ślizgonek. Nagle obok niego pojawiła się Ann, która, trzeba przyznać była nawet ładna, wystarczająco miła ale i za razem chamska, opiekuńcza, troskliwa i nie szalejąca za nim... Jednym słowem do takich wybryków... Ideał!
Udał, że przypadkowo na nią wpadł gdy wracała z biblioteki, a gdy 'schylił' się aby podnieść jej książki, ukląkł na jedno kolano i powiedział:
- Chloe... Ja zrozumiałem, że... Myślałem, że nie ma ideałów, a jednak... Ty jesteś - zapodał jeden ze swych olśniewających i przypominających szczere uśmiechów - Więc, Chloe Ann Wolf czy zechcesz zostać moją dziewczyną?
Zapadła niepokojąca cisza, ale pomimo tego można było usłyszeć cichutko wypowiedziane przez dziewczynę słowo: "Tak."
Subskrybuj:
Posty (Atom)