środa, 10 czerwca 2015

Rozdział XIII - Chloe, Potter i... ruda?

Witam c: Przychodzę z jak na mnie długim rozdziałem :) Ogólnie mi się tam podoba ^^ Następny najprawdopodobniej w niedzielę, pośpieszę się dla Elizki aby przeczytała przed wycieczką <3 I czasem spędzonym ze mną ^^ Dzisiaj ostatni sprawdzian w tym roku szkolnym, jak będzie 4 to trzeba się cieszyć xD I pytanko: chcecie mój stary one-shot o Jily? Jest długi, serio, 5 stron Wordowych, a pisałam go całą noc xD Dodałam zakładkę "Pytania do bohaterów" możecie zajrzeć i zadawać pytania xD No, i co w sumie mam dalej przedłużać? xD

Dedykowany Elizce i "Motywacji" (dawno cię Vic tak nie nazywałam :o) oraz Ann, skoro to o niej w większości będzie ten i następny rozdział xd
Wieczorem, gdy dziewczyny już przygotowywały się do spania, do pokoju wleciała z wrzaskiem Chloe:
- Wiecie co, wiecie co?! Nie zgadniecie...! Zostałam dziewczyną Jamesa Pottera! Tak, tego Jamesa Pottera! Z naszego roku! Tego przystojnego i w ogóle...!
- To ten, w którym podkochiwałaś się od pierwszego wejrzenia? - spytała Emily nie podnosząc głowy znad książki, która miała bardzo ciekawy tytuł: "Muzeum strachu".
- Tak właśnie w tym! No, bo wiecie... - chciała opowiedzieć Ann.
- Słuchaj, o tym przez cały dzień mówi już cała szkoła, słyszałyśmy tę historię już kilkadziesiąt razy - przerwała jej Vic - Daj naszym uszom odpocząć choć kilka minut, zanim znowu usłyszą to samo.
Zrozpaczona Wolf umilkła. Chciała opowiedzieć im to wszystko z jej punktu widzenia, co wtedy czuła i tak dalej. Chciała zacytować dokładnie jego słowa, które popłynęły z jego idealnych ust. Chciała opisać ten błysk w jego oczach, gdy jej to wszystko wyznawał. Chciała przeżyć tę chwilę jeszcze raz.
Później chciała jeszcze raz podjąć ten temat i opowiedzieć im o chłopaku jak ze snów, lecz po prostu nie chciała poczuć się znów niezrozumiana.
Było już sporo po północy gdy obudziła się i spytała na głos:
- Dziewczyny śpicie?
Od razu otrzymała odpowiedź Fox:
- Teraz - ziewnęła - już nie.
- Emi! No, bo wiesz, teraz mi się śniło, że poszłam z Potterem na randkę do Hogsmeade, nie wiem czemu, ale mi się wydaje, że on i jego kumple bardzo często odwiedzają to miasteczko, nawet moja mama gdy była tam kilka razy służbowo to ich widziała. Ale to nie ważne... No bo trwała lekcja ze Slughornem, a on wtedy tak zaczął się do mnie przysuwać i kiedy nie patrzałam to położył przedemną czerwoną karteczkę w kształcie serduszka, na której było napisane: "3 listopad, randka z Chloe, godzina 19:00". Więc zaraz po skończonych zajęciach zaczęłam się szykować, no i poszłam. Nie napisał gdzie więc usiadłam pod drzwiami Hogwartu kilka minut przed czasem, a później on tam przyszedł. I... Zaprowadził mnie, za ten portret z tymi owocami, na trzecim piętrze, kojarzysz? No, i później, na nim jest namalowana gruszka, on wyciągnął różdżkę i dotchnął nią tej gruszki, a wtedy portret się odsunął. No i bałam się trochę iść za nim, no ale poszłam... Jak myślisz, to się spełni?
- Hm... Nie wiem, wszystko możliwe, Ann, a teraz idź spać, bo jutro, a w sumie to już dzisiaj, mamy trzy godziny eliksirów...
- Ej, Emily, a dzisiaj jest 3 listopada! Dzień ze snu i lekcje jak ze snu! A może to co mi się śniło serio się spełni...
Ale blondynka już jej nie odpowiedziała, ponieważ spała w najlepsze, i tym razem nawet najgłośniejsze krzyki Wolf by jej nie obudziły.
***
Ranek nastał szybko, aż za szybko. Przez całą pierwszą godzinę ze Ślimakiem, wszystkie zasypiały, widać było jednak, że nie tylko one miały ciężką noc - James, Black i Pettigrew spali na ławce, a Lupin nawet nie pofatygował się aby przyjść na lekcje. Jednak Potterowi szybko wracał humor ilekroć spojrzał na Chloe.
Uśmiechał się do niej tajemniczo, nawet cieszył się wtedy, gdy nauczyciel oznajmił, że dostaje "T", bo jego eliksir był najgorszy w całej klasie. Widać było, że na coś czeka. Ale na co...?
Podczas dwóch następnych godzin nie wydarzyło się nic szczególnego. Oczywiście nie licząc straconych przez Gryfonów stu punktów, ale to już naprawdę był standard na tych lekcjach.
Gdzieś około siedemnastej, gdy Ann siedziała sama na Błoniach i 'opłakiwała' niespełniony sen, przysiadł się do niej Rogacz.
- Ej, Wolf, co to za smutna minka, co jest? - zapytał, zaskoczony. Nie odpowiedziała - No to, może na poprawę humoru, dzisiaj będzie nasza pierwsza randka? Planowałem ją dopiero za tydzień, ale nie mogę patrzeć na to jak się smucisz. Bądź gotowa około dwudziestej, będę na ciebie czekał - po czym przytulił ją czule i odszedł.
Dziewczyna poczekała aż zniknie z zasięgu wzroku, po czym wstała i pędem ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Gdy tylko weszła do swojego dormitorium, wyrzuciła ubrania z szafy, a gdy napotkała pytający wzrok Liska powiedziała:
- Mój sen się spełnił! Może w trochę innych okolicznościach, ale liczy się, że się spełnił, prawda? - po czym zaczęła przymierzać sukienki, spódniczki i t-shirty.
Stwierdziła, że nie ładnie jej w krwistoczerwonej sukience i bordowych butach na koturnach oraz, że nie pasuje jej biała bluzka w komplecie z czarną spódniczką. Przymierzała jeszcze wiele ubrań, aż w końcu zdecydowała się na skromną sukienkę w kolorze czekoladowym, gdyż będzie ładnie podkreślać jej kolor oczu. Do tego ubrała trampki, bo zdecydowała, że w tej kwestii postawi na wygodę. I dobrze zdecydowała.
Zjawiła się przy drzwiach punktualnie o dwudziestej. On już na nią czekał.
Zaprowadził ją, o dziwo, pod Bijącą Wierzbę, która tym razem zastygła w bezruchu. Dostali się do jej korzeni, a on poprowadził ją w dół dziwnym korytarzem.
Ta droga trochę im zajęła i pomimo ciągłych pytań dziewczyny gdzie idą, James milczał jak zaklęty. Po 20 minutach dotarli do jakiś drzwi, a wtedy chłopak przemówił:
- Chloe, słuchaj, to okropnie ważne... To, że cię tutaj zabrałem musi być tajemnicą, nikt nie może się dowiedzieć, że jesteśmy... tu. Dobrze? Bo inaczej będę miał kłopoty...
- Potter, do chol... gdzie mnie zabierasz?! I czemu mam nikomu o tym nie mówić?! - zdziwiła się Ann.
- Bo... byłoby zadużo tłumaczenia gdybym ci powiedział trochę więcej, i gdzie jesteśmy i dlaczego... I musiałbym ci powiedzieć o mojej tajemnicy, a jeszcze... Nie jesteś na to gotowa, i ja też nie jestem.
Nie  mówili już nic więcej, po prostu on otworzył drzwi aby wpuścić ją do środka.
Następnie dalej milczeli, bo dziewczynę zamurowało. Jej uwaga skupiała się na cudnie wystrojonym stole. Był obsypany płatkami róż, lecz uwagę przyciągała świeca w kształcie serca z napisem "Chloe i James". Dziewczyna po otrząśnięciu się z pierwszego szoku wydusiła z siebie tylko:
- Och, James j-jesteś cudowny! K-kocham cię!
***
Następnego dnia rano, Lily Evans obudziła się bardzo wcześnie i w zamyśleniu poszła do Wielkiej Sali. Liczyła na to, że spotka tam Ślizgonkę, lecz niestety nie.
Postanowiła więc, że odczeka do końca lekcji i wtedy postara się odzyskać chłopaka.
Czas przeciągał się niemiłosiernie, lecz w końcu udało jej się złapać Chloe na osobności. Wepchnęła ją do najbliższej wolnej klasy i bez żadnych wstępów zaczęła mówić:
- On cię nie kocha, nie widzisz tego? On jest z tobą tylko na pokaz, rozumiesz? To bajeczka, którą próbuje ci wcisnąć i nic więcej.
- O kim mówisz? - zdziwiła się Ann.
- A o kim niby? A no tak, Ślizgonka, jak zwykle tempa... O twoim "chłopaku" - pokazała rękami cudzysłów - Potterze.
- I co, spróbujesz go odzyskać...? Słuchaj, wiem, że niewiele osób o tym wie, ale jestem akurat  w to wtajemniczona, więc... A co z tobą i Lupinem? Biedak się znowu załamie - dziewczyna z domu węża nie miała zamiaru być miła wobec przeciwnika.
- Słuchaj, nie wtrącaj się, bo masz niepełne informacje. I czym cię niby oczarował? Świecą z twoim i jego imieniem? On pokazuje to każdej i wie, że jego metoda zawsze działa, więc czemu nie miałaby zadziałać na ciebie? - Wilczek zrobiła zdziwioną minę - No i co, miałam rację. To jego uwodzicielskie sztuczki. Wyznał ci swoją tajemnicę? - Ann chciała jej przerwać ale ona mówiła dalej - Ach, no tak, to jasne, że nie, bo cię nie kocha. Powiedział o tym tylko mi. - powiedziała z dumą.
Lecz nim skończyła mówić, Wolf już dawno tam nie było. Pobiegła do dormitorium, chciała być sama. Nie wierzyła jej, ale wiedziała, że ruda wie o nim naprawdę wszystko, w końcu są... a przepraszam byli, razem przez pięć lat.
Z niechęcią pomyślała o tym, że ma za dwa dni kolejną randkę z tym Gryfonem. Lecz tym razem chce wykazać się odwagą i szczerze z nim porozmawiać, ale do tego czasu ma go naprawdę dość!

5 komentarzy:

  1. Świetne ^^ Jak zwykle czekam na dalszy rozwój akcji; *
    PS Dziękuję za dedykację 😊 Znowu poczułam się wyjątkowa XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Super!!! Potter uwodziciel i jego tajemnice. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, a co z tym turniejem i wg bo już nwm XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdział, ale jeśli James się tak zachowuje to jest chamem. Lily potrafi zdołowć, nie ma co... - A

    OdpowiedzUsuń
  5. Troszkę chyba przesadzasz z oczernianiem i stawianiem w złym świetle Pottera, ja go widzę inaczej, według mnie nie zachował by sie tak podle ALE to tylko subiektywna opinia, każdy może mieć swoje zdanie i każdy widzi dana postać inaczej. ;) :D Ale za to charakter Lily oddałaś idealnie, dziewczyna umie przygadać, komuś kto ją wkurzy! :3 <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy