piątek, 18 września 2015

Rozdział XXI - Gwardia Fawkesa

Hej, hej, hej :D
Rozdział szybko, bo się ruszyłam :)
Przeraża mnie ilość komentarzy. Kochani: JEDEN KOMENTARZ POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM?!! Jest mi przykro z tego powodu.
Jednak liczę że się poprawicie.
Do następnego postu kochani, nie ma co się rozpisywać.
Miłego czytania I KOMENTOWANIA ;)
Ps.: Uwielbiam stawiać Dumbledore'a w kącie świrusa a z drugiej strony inteligentnego staruszka (y)
Ps2.: Chciałam skończyć rozdział jutro aby Elizka trochę popatrzyła jak "pracuję" i może podsunęła mi jakiś pomysł, ale tak wyszło, że napisałam całość już dzisiaj :D :P

***
Przez następne dni w Hogwarcie zaczęła panować świąteczna atmosfera. Uczniowie zamiast iść na obiad wychodzili na błonia i urządzali bitwę na śnieżki bądź lepili bałwana. Dobry humor udzielił się wszystkim.
- Evans, co robisz? - zapytał James, patrząc na siedzącą pod drzewem rudą, zawiązującą bardzo dziwne buty.
- Będę jeździć na łyżwach - oznajmiła dziewczyna próbując wstać.
- Na tym czymś?! - zdziwił się okularnik - Jeździć?! Przecież to nawet nie ma kółek!
Lily niezważając na jego słowa zaciągnęła go na lód i różdżką wyczarowała łyżwy.
Początki nauki niebyły łatwe, chłopak nie potrafił nawet w nich ustać a co dopiero jeździć. Dziewczyna już któryś raz pomagała mu wstać.
- Nie potrafię - stwierdził z rozczarowaniem - Nie wiem jak ty to robisz, ale to musi być jakaś magia.
- To nie żadna magia, tylko kwestia wprawy - powiedziała i zgrabnie zrobiła piruet - Dawaj, uda ci się, wierzę w siebie podwójnie.
Potter przejechał dwa metry po czym znów zderzył się z twardą i zimną powierzchnią lodu, na co jego partnerka zaczęła się śmiać.
- To wcale nie jest śmieszne! - krzyknął Rogacz na co dziewczyna zaniosła się jeszcze większym śmiechem.
Tuż obok trwała zażyta bitwa na śnieżki z podziałem na drużyny.
- Doigrałeś się, Black! - krzyknęła Vic i zaczęła obrzucać czarnowłosego dwoma rękoma jednak ten robił uniki.
- Nie będziesz atakować mojego mistrza! - wydarł się Peter i wymierzył jej śnieżką prosto w twarz.
- Kici kici Luniaczku, nigdy mnie nie trafisz... - Emily przedrzeźniała się z Remusem, który już od pięciu minut obrał ją sobie za cel ale nie mógł trafić.
- A masz! - wykrzyknął Remus i obrzucił ją śniegiem kiedy tylko na chwilę wychyliła się zza drzewa.
Posiadacz "małego futerkowego problemu" rozejrzał się w koło, lecz nikogo nie zauważył więc zatriumfował:
- Wygrałem! - i przewrócił się na bałwana lepionego przez jakiś trzecioroczniaków z Ravenclawu uderzony śnieżką przez Syriusza - Jednak nie.
Peter stwierdził, że nie zaatakuje swojego mistrza, wobec tego wygrał Syriusz.
- To teraz proponuję ciepłe kakao - zaproponowała Ari a Chloe ją poparła.
Całe grono weszło do sali i ruszyło w kierunku kuchni.
- Och Syriusz! - krzyknęła Dorcas, która właśnie ich dogoniła i oparła się o ramię chłopaka.
Dalej szli w milczeniu, a gdy przekroczyli próg kuchni zostali otoczeni przez skrzaty domowe.
- Może surówkę?
- A może naleśniki?
- Czy wielmożni państwo mają ochotę na sok dyniowy?
Stworzonka przekrzykiwały się nawzajem.
- Mamy ochotę tylko na ciepłe kakao! - Peter przekrzyknął skrzaty, a te natychmiast uciekły i zaczęły przygotowywać napój. Glizdek był pewnie częstym gościem w kuchni.
Po rozgrzaniu się cała ekipa ruszyła do wierzy Gryffindoru, a bynajmniej chcieli tak zrobić, ale zanim dotarli na miejsce Emi spojrzała na zegarek.
- Już 18:30! Dumbledore prosił nas abyśmy byli na kolacji piętnaście minut wcześniej! - wykrzyknęła i rozejrzała się po zebranych - Nie ma Remusa.
- Wyluzuj blondyno, Remmy mówił gdy wychodziliśmy z kuchni, że musi już iść - powiedział Potter łapiąc ją za włosy.
- James! - wykrzyknęła Evans.
- Ale ruda jest tylko jedna - uśmiechnął się beztrosko i pocałował ją w usta.
Ruszyli w dół schodów. Oczywiście Glizdogon obżerający się ciastkami, które zwinął z kuchni wpadł w jeden z znikających stopni, w konsekwencji czego prawie nie stracił wszystkich ciastek, które wypadły mu z kieszeni i wylądowały na czwartym piętrze.
Gdy dotarli do Wielkiej Sali Dumbledore właśnie rozpoczynał przemowę i przywitał spóźnionych słowami:
- O, panny Shey, Meadowes, Fox, Wolf, Russo i Evans raczyły się zjawić i to w towarzystwie pięknych chłopców z Gryffindoru: pana Blacka, Pettigrewa i Pottera - puścił do nich oczko - Wszyscy są? To możemy zaczynać!
Czarna i Ruda w towarzystwie chłopaków usiadły przy stole Gryffindoru, a reszta przy stole Slytherinu. Emi zauważyła Elizabeth siedzącą przy małym stoliku w towarzystwie Jeydona i Remusa. Dopiero pomyślała o tym, że Eli gdzieś zniknęła! Wiedziała, że czegoś jej brakowało ale nie wiedziała czego.
Wszyscy skupili się na słowach dyrektora:
- Wiem, że przez ostatnie tygodnie mieliście 'luz', jak wy to mówicie, a teraz zbliżają się święta, a mianowicie już dwa tygodnie... - większość uczniów na to wspomnienie odpłynęło z marzeniami - ale czas już na przywrócenie was i całej szkoły do porządku. Jak wiecie, Lord Voldemort, czyli Sami-Wiecie-Kto lub Czarny Pan powraca i zbiera młodych ludzi jako swoich zwolenników. Nie dajcie mu się, możecie być kim tylko chcecie ale musicie się przeciwstawić. Tu w szkole nic wam nie grozi, ale poza murami tej szkoły Śmierciożercy czają się na każdym kroku. Pamiętajcie o tym, bo kilku z was miało już okazję zmierzyć się z nie tyle tym potężnym czarodziejem co z jego poplecznikami - popatrzył współczująco na spóźnione grono - A teraz może coś milszego... A mianowicie Turniej Trójmagiczny odbywający się w naszej szkole. Uczennice z Beauxbatons i uczniowie z Instytutu Durmstrang zostali z nami aby kibicować swoim reprezentantom ale Igor Karkarow niestety musiał wracać do swoich podopiecznych. No dobrze, więc chyba nadszedł czas ujawnić wam czas, miejsce i treść pierwszego zadania Turnieju Trójmagicznego! Nasi reprezentanci w składzie: Remus Lupin - Hogwart, Jeydon Wale - Durmstrang, Elizabeth Thomas - Beauxbatons już w następną sobotę wejdą do labiryntu w którym sposób wyjścia jest tylko jeden: spotkać swojego współpracownika. A oto współpracownicy w składzie: Severus Snape, Victorie Russo i Emily Fox. Myślicie że to tylko tyle? Labirynt będzie usiany magicznymi pułapkami z każdej dziedziny. Jeśli jakaś osoba nie poradzi sobie z zadaniem które napotka po drodze to będzie musiała zacząć szukać innego przejścia lub zostać w tamtym miejscu i poczekać aż jej partner ją znajdzie. Jak wspomniałem zadanie za tydzień w sobotę o godzinie 13:30 chcę widzieć wszystkich na boisku do Quidditcha. A, i jeszcze jedno, a właściwie dwa. Odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy, 22 grudnia, więc proszę wszystkich o przybycie i najlepiej o znalezienie sobie partnera czy partnerki. Obowiązuje strój wieczorowy czarodzieja, a panie mogą ubrać się w co chcą, byle nie były to te dziwne bluzeczki odsłaniające brzuch czy takie naprawdę fajne skarpetki (Vic, te fajne skarpetki :') ~od autorki). Strój ma być estetyczny i nie pozwalam na jakieś mini czy coś... Znaczy się, to profesor McGonagall nie pozwala, uważam, że jest zbyt surowa, też się ze mną zgadzacie? No dobrze, już późna godzina a wy jesteście głodni więc jedźcie, a wszystkich zainteresowanych tym co mam do powiedzenia zachęcam do zostania na Sali po posiłku. Dziękuję - rozległy się brawa a stary Dumbi podszedł do stołu, usiadł na swoim miejscu i jakby nigdy nic zaczął pałaszować nogę kurczaka.
Emily złapała kontakt wzrokowy z Elizabeth i poczuła dziwne uczucie, jakby zawiązywał się jej żołądek. Zupełnie o tym zapomniała i żyła sobie jakby nigdy nic... A nigdy nie wiadomo co za stworzenia spotka w labiryncie, czy jej nie zabiją, nie rozszarpią.
Chloe widząc chyba strach w oczach Emi przytuliła ją i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze, stary Dumbek to rozsądny człowiek mimo iż takiego nie przypomina.
Po kolacji zostali tylko: dwoje Krukonów, trzy Puchonki, Emi, Vic, Chloe i Ari czyli cztery Ślizgonki, Smarkerus i jego dziewczyna, czyli osób ze Slytherinu było aż sześć. I tyle samo osób z Gryffindoru w składzie: czwórka Huncwotów, Lily i Dor.
- Witajcie szanowni państwo. Oto co chciałem jeszcze ogłosić, a tyczyć się to będzie samego Lorda Voldemorta. Szukam osób chętnych, prawdomównych, uczciwych i wiernych do stowarzyszenia zwanego Gwardią Fawkesa, od mojego kochanego feniksa, która będzie zajmowała się walką z Sami-Wiecie-Kim. Jeśli ktoś będzie pewny, że chce narażać swoje życie dla dobra narodu to niech zgłosi się do mnie.
Oczy Jamesa niebezpiecznie zabłysły a gdy Krukoni, Puchoni i Severus ze swoją towarzyszką wyszli odrazu odrzekł:
- James Potter, Syriusz Black, Peter Pettigrew, Remus Lupin, Dorcas Meadowes, Emily Fox, Victorie Russo, Chloe Ann Wolf i Ariana Shey zgłaszają swoją gotowość do walki z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem świata! - Lily odchrząknęła - No i Lily Evans, moja dziewczyna także.
***

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Rozdział super! Osoba Dumbledora, wyszła Ci tak jak zamierzałaś (moim skromnym zdaniem), czyli jak to powiedziała Chole: ,, stary Dumbek to rozsądny człowiek mimo iż takiego nie przypomina". :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    Ps. Przepraszam, że pod ostatnim rozdziałem nie pozostawiłam po sobie komentarza. Po prostu mam straszne urwanie głowy (szkoła i te sprawy). Muszę to wszystko sobie poukładać, bo mam straszne zaległość w komentarza na blogach. U ciebie jestem już na bieżąco. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! Dumbell przesadził z tymi mini ale ok xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm.... Nóż cóż moge powiedzieć?
    Oczywiście Dumbi naajlepszy XD
    I z niecierpliwością czekam na bal bożonarodzeniowy ;)
    Chyba tyle xd
    PS Dużoo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jejciu, ale fajne! ROZDZIAŁ GENIALNY! znów przepraszam, ze komentuje z takim opóźnieniem <3 Życzę weny prze de wszystkim.<3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy