sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział XIX - Wizyta na wsi cz. 2

No i nowy rozdział! :D
Cieszycie się? ^^
Tak, znowu długo mnie nie było, byłam na wakacjach, wczoraj wróciłam itd.
Zacznie się szkoła, więc rozdziały nie będą już aż tak regularnie ;)
Miłego czytania :*

***
Pierwszy dzień był bardzo pracowity... Aż strach pomyśleć, że zostały jeszcze dwa dni!
Następnego ranka James wstał już o świcie, około godziny czwartej i hałaśliwie zbiegł po schodach. Tata Emi wychylił głowę przez drzwi swojej sypialni i niewyraźnie spytał się co on wyrabia, ale po sekundzie już zniknął opatulony w pościelach.
Chłopak wrócił do pokoju i położył się na materacu. Przewracał się z boku na bok i nie mógł zasnąć. Poczuł w sobie jakieś uczucie niepokoju... Nie wiedział jednak czemu. Wiedział, że kiedyś czuł się podobnie, ale nie mógł sobie przypomnieć kiedy.
Poszedł do okna aby popodziwiać widoki, ale w pewnej chwili zachciało mu się spać i zasnął z głową na parapecie.
Obudził się po półtorej godziny, wyjżał przez okno. Zobaczył to COŚ. Sam nie wiedział co wtedy czuł. Zobaczył Mroczny Znak.
Spojrzał na smacznie śpiących jego przyjaciół. Jest Ari, Emi, Chloe, Vic,  Remus, Syriusz, P-p... Nie ma Petera!
Zszedł na dół obudzić Pana Fox.
- Peter zniknął - James zbladł i musiał aż usiąść na podłodze gdy poowiedział to na głos - A nad domem u s-sąsiada jest...
Nie potrafił wycisnąć z siebie ani słowa więcej.
Razem z tatą Emily wyszedł na dwór. Ich oczom ukazał się znak Śmierciożerców.
Potter wbiegł do góry i obudził nie zadowoloną resztę.
- Śmierciożercy tu są. Peter zniknął.
Zapanowało zamieszanie. Wszyscy w popłochu zerkali na siebie. Nagle do pokoju wpadła Eva - matka Emily.
- James, Syriusz i Remus. Idziecie pod dom sąsiadów. Dziewczyny - my powiadomimy Dumbledore'a.
Chłopcy zeszli na dół.
- Ja... nie powinienem iść. Na nic się nie przydam - powiedział Lupin i schował różdżkę do kieszeni.
- Tak, do dobry pomysł! Pójdę za Remusa - ucieszyła się Victorie ale jej pomysł został zkrytykowany
Shey ze złością błagała matkę Emi aby Syriusz został. On jednak podszedł do niej i zamknął jej usta pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze - stwierdził i wyszedł za drzwi trzymając różdżkę przed sobą.
- Black ma rację. Damy radę. Remus, ty też idziesz.
Wszystkie poszły na górę. Emi przytulała i pocieszała płaczącą rudą.
- Przecież wiesz, że nic im się nie stanie.
Jednak tak naprawdę sama się tego bała. Widziała poniewierane ciało Remusa, nieruchowe twarze Blacka i Pottera z których spełzł uśmiech. Ale jej ojca nie było wśród martwych ciał. Był potężnym czarodziejem, a ona nigdy taka nie będzie.
'Albus Dumbledore
Hogwart'
Napisała chwiejnym i mało czytelnym pismem ze zdenerwowania na kopercie.
***
Przeszukali dom po sąsiedzku. Jednak nikogo tam nie zastali. Wyszli tylnymi drzwiami na pole, przeszli kilka metrów i nagle otoczyło ich grono Śmierciożerców. Z kręgu wyszedł rok starszy od nich chłopak, którego znali z Hogwartu - Lucjusz.
Uwagę Jamesa przyciągnęła dość znajoma sylwetka - niski chłopak, lekko otyły... Jednak nie miał czasu się mu przyglądać bo pojawił się sam Czarny Pan.
- Kogo my tu mamy? Och, Potter. I ty, Black...
- Przyłącz się do nas, bo jak nie to twoja matka się o tym dowie - powiedział Malfoy, ale wszyscy go zignorowali.
- Drętwota! - wrzasnął Rogacz i po chwili jego różdżka wyleciała w powietrze - Co to było?! - krzyknął gdy jego różdżka wylądowała w ręku jednego ze Śmierciożerców.
- Zaklęcia niewebralne, Potter - ten głos wydawał mu się znajomy... Tak, zdecydowanie należał do Snape'a.
- Kogo my tu mamy...? Smarkerus?
- Szlag! - zaklnął chłopak pod nosem.
- Rogacz, Łapa! - wrzasnął Lupin a wszyscy, łącznie z Śmierciożercami spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Wszyscy, oprócz tego o znajomej sylwetce...
James skorzystał z okazji i zamienił się w jelenia... Może w tej formie będzie bardziej użyteczny, skoro i tak nie ma różdżki?
- Moi drodzy Śmierciożercy - przemówił Sam-Wiesz-Kto - Nie ma sensu, abyście stali tu wszyscy, tacy bezużyteczni... Rockwood i Dołohow, wy zajmijcie się Longbottomami. Reszta może znikać... Nie, Snape, jego urocza koleżanka, Lucjusz i ty - wskazał na tego dziwnie znajomego - zostajecie. Muszę sprawdzić, czy się nadajecie.
Tłustowłosy  wymierzył swoją różdżką w jelenia.
- Crucio - powiedział okrutnym tonem.
Pan Fox jednak wystarczająco szybko stworzył barierę obronną dla Jamesa.
Koleżanka Severusa pojedynkowała się z biednym Remusem.
- Sectumsempra! - wykrzyknęła lecz zaklęcie przeleciało nad uchem Lunatyka.
- Expeliarmus! - odpowiedział na atak ale dziewczyna stworzyła w okół siebie barierę ochronną. Była bardzo utalentowana.
Lucjusz zabardzo nie wiedział kogo ma atakować, aż w końcu dostał jakimś zaklęciem w ucho od Blacka.
Dziwnie znajoma sylwetka stanęła naprzeciwko taty Emily.
- Avada Kedavra! - jednak stróżka zielonego światła przeleciała nad głową.
- Expeliarmus - Fox rozbroił chłopaka, a ten natychmiastowo się deportował.
- Tchórz - mruknął Voldemort pod nosem.
Lucjusz przyciskał rękę do krwawiącego ucha a drugą ręką trzymał różdżkę. Postanowił zaatakować znowu. Tym razem zaklęciem niewebralnym.
W tej samej chwili jednak czarnowłosy zamienił się w kudłatego psa.
Lucjusz znów zaatakował. Pies opadł na ziemię i zapiszczał.
- Sectumsempra - dziewczyna znów powtórzyła formułkę i jak najstaranniej wycelowała w Remusa.
Tym razem upadł. Z każdego skrawka jego ciała lała się krew.
Dziewczyna zniknęła, bo stwierdziła, że dobrze wykonała swoje zadanie.
James wrócił do swojej prawdziwej formy. Na polu walki został tylko on, pan Fox, Voldemort, Lucjusz i Severus.
Zła strona miała przewagę liczebną.
Nagle za nimi ktoś się deportował.
Rogacz spojrzał w tamtą stronę i zobaczył Dumbledore'a.
Zobaczyli jak Voldemort znika, a za nim deportują się Malfoy i Snape.
***
Dziewczyny usłyszały dźwięk otwieranych drzwi.
Po schodach jak błyskawica zbiegła Emi aby rzucić się na szyję Remusowi.
Przeżyła szok gdy go zobaczyła.
Cały we krwi, blady jak ściana. Podeszła do niego i go przytuliła. Zobaczyła jak na chwilę otworzył oczy.
- C-co mu się stało? - zapytała a po jej policzkach popłynęły łzy - Wyleczycie go, prawda?
Ariana w tym czasie nerwowo szukała Syriusza.
W pewnej chwili zobaczyła czarnego psa.
- Na co go tu przynieśliście?! - wykrzyknęła.
- To dosyć długa historia...
Swoją opowieść Dumbledore zakończył słowami: Wszystko będzie dobrze.
Wszyscy mają taką nadzieję. Ale wiedzą, że zbliża się wojna.

3 komentarze:

  1. Cóż za emocjonujący pojedynek ^^. Ty to masz talent! Przynajmniej mam się od kogo uczyć 😂.

    OdpowiedzUsuń
  2. Remusowi nic nie będzie, prawda? Ja głupia, ty go przecież nie uśmiercisz!
    Świetny rozdział.
    Szczególnie podobał mi się pojedynek! Był taki trzymający w napięciu!
    Czy wspomniałam, że nienawidzę Peter'a???
    Nie, więc tak NIENAWIDZĘ PETER'A! GŁUPIEGO ZDRAJCY!!!

    Pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nikt nie lubi Petera! Niech go diabli wezmą. Biedni chłopcy. Czytałam rozdział w napięciu. To był dobry rozdział <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy