środa, 7 października 2015

Rozdział XXIII - W takim razie: Kto zawinił?

Znalazłam idealny moment aby przerwać więc nie mogłam się temu oprzeć. Dlatego taki krótki, przepraszam ;) Za to następny do poniedziałku i będzie miał minimum 3 strony :)
Ponadto aby pomóc wam w rozumieniu niektórych momentów i ogólnie toku mojego rozumowania dodaje w "*" wyjaśnienia pod rozdziałem :)
Tak mam ochotę na zmianę klimatu i ogólnie całego planu na resztę nadchodzących w blogu zdarzeń, że... :D Coś czuję, że niedługo zmienię koncepcję :) A to ogólnie przez takiego genialnego bloga <3
Dobra, jeszcze tylko...
Miłego czytania i pamiętać: CZYTASZ = KOMENTUJESZ!


- Albusie, ktoś zginął, tak nie można tego zostawić! - krzyknęła dyrektorka Beauxbatons
- Nie ktoś, a mój reprezentant! - wykrzyknął Igor Karkarow waląc w stół - Mój Jey zginął!
- Musi być tego jakieś logiczne wytłumaczenie... - szeptała McGonagall.
- Ktoś pewnie zastawił pułapkę czy coś... A może to Śmierciożercy? - stwierdził profesor Gładysz* - Igorze, czemu robisz taką minę? - najwyraźniej dyrektor Durmstrangu albo się zkwasił albo uśmiechnął.
- Zawsze myślisz tylko o Śmierciożercach! A może to był zwykły błąd ze strony ucznia?
- Gdyby uczeń nie był gotowy to czara by go nie wybrała! - wykrzyknęła McGonagall.
- W takim razie: Kto zawinił?
Było to oczywiście pytanie retoryczne i nikt na nie nie odpowiedział. Wykorzystując chwilę ciszy Victorie bezceremonialnie pchnęła drzwi i weszła do środka. Dyrektor Hogwartu gestem wskazał jej krzesło, które dopiero co wyczarował.
Spojrzała na obrazy wiszące na ścianach, które prowadziły zawziętą dyskusję. Na stole stała jakaś dziwna misa, na biurku Dumbledore'a siedział feniks...
Jednak z obserwacji wyrwał ją głos wspomnianej wcześniej osoby.
- Panno Russo... Jest pani na roku... - spojrzał pytająco w stronę dziewczyny.
- Piątym.
- Tak, piątym. Czyli w tym roku zdaje pani Standardowe Umiejętności Magiczne - dziewczyna spojrzała na niego pytająco - czyli SUMy. Wiem, że to pytanie może być nietypowe ale... W sumie to nawet głupie, ale co szkodzi spróbować. Czy oddawała pani już część swoich wspomnień? - spojrzał na jej zaskoczoną minę - Czyli nie... No więc będę musiał sam się o to postarać... Niech pani pomyśli o tym co pani widziała w labiryncie, skoncentruje się na tym i proszę się nie ruszać. Gotowa? - pokiwała głową.
Przez chwilę nie działo się nic szczególnego aż do momentu gdy nagle poczuła jakby unosiła się w powietrzu. Zakręciło jej się w głowie, ale pomimo tego starała się dalej koncentrować swoją uwagę na tej myśli. Spojrzała na zebranych w pomieszczeniu. Profesor Gładysz uniósł kciuk do góry i szepnął aby się trzymała. Dziewczyna była już zielona na twarzy i miała ochotę zwrócić to co zjadła dziś na kolację jednak dalej rozmyślała o tej scenie. I nagle przed oczami stanął jej Jey. Uśmiechał się do niej. Pomachał jej ręką. Zobaczyła ich pierwszą rozmowę i pomyślała o tym co teraz czeka chłopaka. Na pewno już spotkał się z Sam i teraz są razem i są szczęśliwi. W pewnym momencie poczuła, że nie chce już dalej wyobrażać sobie go stojącego z tą jego dziewczyną i upadła na ziemię.
Jedyne co słyszała to zgiełk i hałas, przed oczami mignął jej nauczyciel Obrony przed Czarną Magią a następnie odpłynęła w senny świat.
~~~
**Obudziłam się i zobaczyłam biały sufit, białe ściany... Wszystko w tym pomieszczeniu było białe. No tak, Skrzydło Szpitalne. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam chłopaka, który nerwowo ściskał moją rękę. Ej, to moja ręka i nie masz prawa jej trzymać! W wazonie stał bukiet kwiatów... Fajnie, że dziewczyny zadbały aby to wszystko jakoś wyglądało. Jednak wróćmy do sedna sprawy: Kim jest ten chłopak obok mnie i czemu on trzyma moją dłoń! Jednak po pewnej chwili obraz się wyostrzył i zobaczyłam na ubraniu chłopaka herb Durmstrangu.Ogólnie chłopak był blondynem, miał piegi i głębokie jak ocean piękne oczy... Ech, chciałoby się.
Pewnie okaże się, że to kolejny dureń, który chciał posłuchać o tym, jak zginął mężny i bohaterski Jey... No naprawdę denerwujące, w kółko powtarzać tą samą historię... Nagle zauważył, że otworzyłam oczy i szybko puścił moją rękę. Kolejne pytanie chyba retoryczne: Na co więc ją trzymał?
- Obudziłaś się - gdy mówił jego głos drżał. 
- Tak - potwierdziłam i usiadłam na łóżku podpierając się rękoma.
- Pójdę zawołać pielęgniarkę... 
- Kogo? 
- Ach, no tak, tak się mówi na takie uzdrowicielki mniejszej rangi w świecie mugoli - uśmiechnął się do niej blado. 
Chciałam go wypytać o jeszcze wiele innych bardziej istotnych i rządnych odpowiedzi rzeczy ale on już zniknął. 
- Obudziłaś się - powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha pani Pomfrey podchodząc do mojego  łóżka. 
Normalnie świetnie słuchać już drugi raz identycznie to samo w ciągu kilku chwil
 - Tak, obudziłam się - jak dobrze, że przynajmniej ja staram się nie powtarzać.
Pielęgniarka zbadała mnie po czym oznajmiła, że mogę już wyjść, nic mi nie jest, tylko potrzebowałam odpoczynku.
Podczas mojej "pielgrzymki" do Pokoju Wspólnego wpadłam na Emily i Elizabeth. 
- Jak wam poszło? - spytałam bez większych ogródek. 
- Zaraz po incydencie z Jey'em turniej przerwano, ale wykonałyśmy więcej zadań niż Severus i Remus więc mamy drugie miejsce. Severus miał o wiele gorzej i o mało co nie mielibyśmy tutaj dwóch śmiertelnych ofiar. 
Z zaciekawieniem wysłuchałam całej opowieści o tym, jak to lekkomyślnie postąpił nasz kochany książe Eliksirów i jak to jego kochana dziewczyna za namową dyrektora przybyła mu z odsieczą. 
- Więc Severus ma szczęście, że to nie on będzie brał udział w reszcie zadań... - zakończyła swoją opowieść Emi a Eli tylko jej zawtórowała. 
Po chwili milczenia nieśmiało odezwała się Fox. 
- A... Jak to było z Jey'em? Na razie dyrektor nic nam nie mówi, po za tym on sam nie wiele wie. Ma zamiar znów zaprosić cię do gabinetu, ale najpierw musisz się wzmocnić. Wszyscy tu chcą poznać prawdę a znasz ją tylko ty. 
- Cała sprawa jest dosyć dziwna. A sprowadza się do jednej bardzo istotnej rzeczy... I ja o mało co nie zginęłam. 

* Wspomniałam już o tym, nauczyciel OPCM pochodzący z Polski
**Czasem będę potrzebować narracji pierwszoosobowej, bo po prostu lepiej mi się w niej pisze więc... Są to po prostu myśli i przemyślenia osoby o której opowiada dany fragment i tak jakoś wyszło... Spodobało mi się to, ale jednak będę utrzymywać też narrację trzecioosobową ;) 

2 komentarze:

  1. Genialne.
    Ale nie wiem czemu zawsze jak przeczytam twój rozdział dostaje ataku weny XDD. Dobra no to teraz ja życze natchnienia i to wielkiego :** i oczyWIŚNIE czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super *-* i tak przerwałaś ? ;-; No nic , czekam do następnego rozdziału. Napisz coś o Kath ! :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy