Rozdział! :D
Miłego czytania, mi się tam podoba! ;) Krótki, ale planuję coś dłuższego, a gdyby nie muzyka to musiałabym zawieszać bloga, bo nic nie chciało powstać!
Więc podziękujcie jej, za to że istnieje i mi pomaga bardziej niż Motywacja, która ostatnio leniuchuje oprócz kilku upomnień. Czytajcie i komentujcie! :*
Ps.: Błędy, ja je poprawię, i są literówki, też je poprawię :P
Kilka dni temu Severus zaczął się spotykać z Kath, a Evans zdawało się, że minął już dobry miesiąc. Dziwicie się jej? Martwiła się o niego, jako o przyjaciela. Niepokoiła się obecnością dziewczyny przy Snape'ie. Co on w niej widzi? Na dodatek ona jest od niego o rok młodsza!
Z pozoru nie widać że są parą, on tylko odprowadza ją na lekcje. Niewielu zna tę tajemnicę. Prawie nikt nie wie.
Ostatnio idąc na zaklęcia, ruda spotkała ich razem. Wyglądali śmiesznie. Ona niska, musiała stanąć na palcach aby pocałować go w policzek. On nachylał się aby ją przytulić. Głupota. Lily miała dość mijania go na korytarzu, a jak na złość przechodziła obok niego na każdej przerwie. W czasie przerwy obiadowej niewytrzymała, chwyciła za rękę Pottera i wyciągnęła do miejsca gdzie nikt ich nie usłyszy.
- Przedstawienie czas zacząć - mrugnęła do niego porozumiewawczo i poszła obserwować jakie atrakcje przygotował dla niej jej chłopak.
Następna lekcja to były eliksiry, które drugoroczni Gryfoni mieli ze Ślizgonami. James uprosił Slughorna aby pozwolił mu ćwiczyć w parze ze Snape'em. Gdy czarnowłosy niepatrzył, dosypywał mu niepotrzebne składniki, mylił kolejność, przewracał strony księgi... w związku z tym ich wywar okazał się najgorszy wśród swojego rocznika.
Jednak to nie wyprowadziło go z równowagi. Nadal promieniał radością i jako pierwszy wybiegł z klasy aby poszukać Katherine. Jednak Huncwot miał jeszcze wiele innych planów jak zniszczyć miłość chłopaka....
***
- Kochanie, dajmy sobie z nimi na razie spokój... Uwierz mi, a zobaczysz, że popamięta... I będzie cię wielbił, i chwalił i padał przed tobą na twarz... - przekonywał ją Potter.
- No dobrze... Ufam ci i wierzę że nie zrobisz mu wielkiej krzywdy ale zapamięta to na zawsze.
***
Czas biegł naprawdę szybko w radosnej atmosferze z okazji zbiliżającego się święta duchów. Kiedy dziewczyny obudziły się rano, 31 października i przeszły do Wielkiej Sali były bardzo zaskoczone. Nad sufitem unosiły się świecące dynie, magiczny sufit pokazywał noc i już czuło się cudowną atmosferę zbliżającego się szybko wieczoru. Usiadły i nie odzywały się do siebie ani słowem, podziwiając zdolności magicznego świata. W pewnym momencie, gdy w pomieszczeniu było już pełno, na miejsce przemów wyszedł dyrektor Hogwartu, z pełnym uznaniem i odchrząknął aby zwrócić na siebie uwagę. Jego sposób był skuteczny.
- Kochani uczniowie, witam was w ten szczególny dzień, a mianowicie dzień duchów! Mam dla was kilka dość znaczących ogłoszeń... Może zacznę od tego: Lekcje są dziś skrócone! Trwają o połowę krócej. A, no i nie będzie obiadu w Wielkiej Sali, tylko na Błoniach. - wszyscy dziwnie wpatrywali się w dyrektora - Ponadto od dzisiaj będą u nas gościć uczniowie z dwóch innych szkół: Durmstrangu i Beaxbantons. Delegacja ze szkoły Igora Karkarowa przybędzie do nas około godziny 12:00, zostaną wtedy przerwane lekcje i wszyscy przybędą ich powitać. Natomiast dziewczęta pod dowództwem Madame Maxime zagoszczą w murach naszej szkoły o godzinie 15:00. O godzinie 21:00 wszyscy przybędą do Wielkiej Sali, mam nadzieję, że nie jest to za późno dla młodszych uczniów, aby legendarna Czara Ognia wylosowała uczestników Turnieju, w którym udział biorą trzy szkoły, trzech uczniów, są trzy zadania lecz jest tylko jeden zwycięzca! - w tym momencie Dumbledore przerwał, rzucając spojrzenie na uczniów jego szkoły - A teraz jeszcze tylko jedno... Proszę, poważnie się zastanówcie przed wrzuceniem swojego nazwiska do Czary, bo potem już nie będzie odwrotu. Potraktujcie te słowa bardzo poważnie i pomyślcie dwa razy, nie tylko o nagrodzie ale też o niebezpieczeństwach i zadaniach Turniejowych. Proszę... Nie chcę aby ktoś zginął - wyszeptał cicho ale i tak ponad połowa uczniów go usłyszała. - No to... Powodzenia, pamiętajcie: Wielka Sala, godzina 21:00!
Po czym wrócił na wyznaczone dla siebie miejsce i spojrzał uważnie na uczniów. "Ciekawe kto w tym roku zginie...?" - pytał sam siebie. Liczył na to, że nikt, jednak co roku była ofiara śmiertelna, a pomimo, że ten Turniej Trójmagiczny to głupi pomysł dla zapewnienia rozrywki. Ale za jaką cenę? Za cenę życia niewinnego nastolatka. Nie fajne...
Natomiast Vic w towarzystwie Blacka właśnie szli w kierunku Czary z czytelnie zapisanymi danymi osobowymi. Byli pewni siebie, przepychali się przez tłum uczniów wymachując karteczkami. Większość osób zawahała się trochę po tej ckliwej przemowie dyrektora. Jednak nie oni. Oddali by wszystko, naprawdę WSZYSTKO aby zostać wylosowanym. Nie dla nagrody. Tu chodzi o sławę i chwałę zwycięzcy. Bycie ważnym. Wszyscy zwracają na ciebie uwagę. Jesteś ciągle w centrum zainteresowania. O to chodzi.
Pewnym krokiem zmierzała za nimi Ariana z uśmiechem na twarzy. W garści ściskała z chyba osiem kartek, która miała zamiar wrzucić do Czary. To zwiększa możliwość, że ją wylosują. Chciała zostać zwycięzcą. Być pozdziwianą, w blasku chwały. To było jej marzenie, które właśnie może się spełnić.
Za nią szedł James, a ilość kartek, które on miał zamiar wrzucić przekraczała dwadzieścia. Lecz nie znajdowały się na nich jego dane. To karteczki z nazwiskiem: Severus Snape. Zemsta jest słodka. Oj tak. Zemsta to słodka rzecz.
Następnymi osobami idącymi w orszaku były Lily i Dorcas - dwie przyjaciółki od serca. Trzymały się za ręce, jak zwykle nie rozłączne. Wspaniały przykład przyjaźni. Evans trzymała kartkę Meadowes, natomiast Czarna kartkę rudej.
Orszak zamykał Remus. Odważył się wrzucić karteczkę, bo pochodził z biednej rodziny i potrzebował pieniędzy. Koledzy starali się mu pomóc ale jego sytuacja finansowa się nie poprawiła. A nagroda w Turnieju to naprawdę dużo. Może nawet za dużo...
- Ari! Zaczekaj! - do orszaku dołączyły się Emi i Chloe - Jesteś dopiero na pierwszym roku... Przecież słyszałaś dyrektora, na tych turniejach giną ludzie! Umierają, nie wracają do swoich bliskich. Zostawiają z niczym tych, których kochali.
- Myślisz, że jak zostanę wylosowana to nie wygram? Jeszcze wam pokaże... Jak wielki mam potencjał i umiejętności - po czym jej karteczka wylądowała w Czarze i wybuchły promienie. Następnie wylądowały tam pozostałe siedem karteczek i Shey odeszła.
Do orszaku dołączyła Katherine i wrzuciła karteczkę zanim Severus zdążył jej nie pozwolić.
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała w usta, po czym odeszła z głupim uśmieszkiem na twarzy. A on stał w tym samym miejscu i patrzył jak odchodzi.
PISZ NO! Zajebisty rozdział. Czekam na kolejny! XD
OdpowiedzUsuńRozdział Genialny! Czekam na kolejny z niecierpliwością... PISZ! Pisz! NO i oczywiście życzę WENY!
OdpowiedzUsuńzajebiste *.*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!
Pozdrawiam i Obserwuję
invicible-ff.blogspot.com
Zazdroszczę Ci talentu pisania <3 pisz dalej i się nie poddawaj , to jest jedeyny blog który mogę czytać od początku do końca i tak dalej...<3 boję się o Kath xD bo nie chce aby rozwiodła się z Severusem (If u Know What I Mean xD) ale tak to rewelacja <3
OdpowiedzUsuńPotter chcący zniszczyć miłość Snape'a - nic nowego. :) Można się po nim tego spodziewać. Ciekawa jestem, jakich pomysłów użyjesz, bo zapowiada się ciekawie. :) Turniej trójmagiczny? Świetny pomysł! W końcu nie tylko za czasów Harry'ego miało to miejsce. Fajny pomysł. Chciałabym, żeby wylosowano Arianę. ;) Lubię ją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://za-czasow-huncwotow.blogspot.com
Mam nadzieję, że wylosuje Arianę i że to ją zabije. Ale pewnie weźmie Lily i tak właśnie zginie.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i... ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA! Gratulacje! Szczegóły tutaj - http://igrzyskaclarissy.blogspot.com/p/blog-page_18.html
OdpowiedzUsuńJej, Potter nie ładnie tak wrabiać Severusa! :D No, zobaczymy co z tego wyniknie, fajny pomysł, ze aż tylu uczniów się zgłosiło :D super, pisz dalej
OdpowiedzUsuń