Kochani, przepraszam za opóźnienia, ogromne opóźnienia...!
Jestem i staram się ogarnąć bloga... będzie nowy szablon oraz chyba zakładka bohaterowie...
Ech, bardzo przepraszam... Nie przedłużam, zapraszam na 1 rozdział :) myślę że ktokolwiek to przeczyta bo przez tą nieobecność pewnie straciłam czytelników... :c
Huncwoci okazali się być bardzo miłymi osobami i niezłymi psotnikami.
Czas, kiedy wspólnie przebywali w przedziale pociągowym spłatali kilka
figli dziewczyną. Pomimo to bardzo dobrze się bawili... Ich przyjaźń
rozpoczęła się od grania w mugolską grę - butelkę. Jako iż na pomysł
zabawy wpadł wielbiciel wynalazków mugoli - Syriusz, to on miał prawo
zacząć grę. Po tym gdy butelka zrobiła kilka obrotów w okół własnej osi i
czubkiem, na którym była zakrętka z logiem "Coca Coli" wskazała
Pottera, Black uzyskał prawo do głosu i zadał jedno z najgłupszych pytań
jakie mu przyszło do głowy:
- Czy spadłeś kiedyś z miotły...? - i
uśmiechnął się. Pytanie miało na celu zdenerwować i skompromitować
"idealnego" Jamesa w oczach nowych koleżanek. Reszta znała odpowiedź, bo
nie jeden raz oglądali wzloty i upadki tego gracza w Quidditcha.
Zaraz
został spiorunowany spojrzeniem przez okularnika, co nie umknęło uwadze
zebranych w pomieszczeniu. Ze złością, którą było widać w jego
niebieskich oczach i słychać w głosie odpowiedział:
- Tak. - po
czym zakręcił butelką z ogromną siłą a gdy ta zaś wskazała Chloe,
postanowił sprawić by zapomniano o sytuacji z przed chwili. Gdy usłyszał
cichutki głos Wolf, a raczej zobaczył usta układające się w słowo
"prawda" od razu zapytał:
- Czy ci się podobam?
Po tych
słowach zapadła głucha cisza. Wszyscy wpatrywali się w Ann, a ona tylko
kiwnęła głową. Potem plastikowa butelka wskazała Glizdogona, który
chciał wykazać się odwagą i wypaść najlepiej z pośród całej gromadki i
wybrał wyzwanie. Miła gra zamieniła się powoli w uprzykrzanie życia
sobie nawzajem i psucia humoru zebranym. Wyzwanie nie było trudne, dla
Rogacza i Łapy to pestka, ale Peter to zupełnie coś innego.
-
Pójdź do przedziału, w którym siedzą sami Ślizgoni i rzuć na nich
Drętwotę - powiedziała Chloe upewniając się, że chłopcy nie lubią uczniów domu węża.
Oczywiście
Pettigrew okazał się tchórzem, i wycofał się z wyzwania, stając się na
dłuższą chwilę pośmiewiskiem zebranych. Przynajmniej to dobry sposób aby
zwrócić na siebie uwagę. Wilczek zakręciła butelką jeszcze raz, a ta
wskazała Lupina, który do tej pory siedział cicho. Pytanie wypowiedziane
było cicho. Bardzo cicho... a brzmiało ono:
- Co teraz czytasz?
Wszyscy
wybuchnęli głośnym i nieopanowanym śmiechem. Remus dopiero teraz
oderwał się od książki i patrzył na wszystkich dziwnym wzrokiem. Zapytał
się tylko:
- O co chodzi...?
Wtedy wszyscy zgodnie
krzyknęli: "Co teraz czytasz?!" A chłopak stwierdził, że nie będzie brał
w tym udziału więc tylko pokazał okładkę książki.
- Teraz ty zadajesz pytanie i wybierasz osobę - przypomniała Ariana nadal dusząc się ze śmiechu.
Tym razem padło na Syriusza.
-
No więc... Ile miałeś dziewczyn? - uśmiechnął się zaciekawiony. Nowym
uczennicom Hogwartu aż zabrało mowę, więc zrobiły wielkie oczy i
wpatrywały się w Blacka czekając na odpowiedź.
- Ale w tym roku?
Celine, Kennedy, Maddie, Clementine, Nicole, Suzan, Rose, Sara, Kate,
Julie - zaczął wyliczać - Melodie, Amanda, Alice, Eva, Dominique,
Izabelle, Caroline, Martha, Mariett, Nathalie, Roxane, Sally -
dziewczyny wymieniły ze sobą spojrzenia, a potem znowu spojrzały na Łapę
- Katherine, Diana, Rachell... to chyba wszystkie. Remus, to ile?
- Dwadzieścia pięć. Na pewno wszystkie...?
- Tak. Znaczy się nie. Jeszcze Victorie Russo - odparł a jego oczy powędrowały do sufitu.
- Ta Ślizgonka?! - wrzasnęli Huncwoci i zrobili się bladzi jak kreda.
- No a co? Dumbledore kazał zaprzyjaźnić się ze wszystkimi domami.
-
Ale nie z tym! - opowiedział James - Dam ci radę przyjacielu - dom węża
to zło. Pamiętaj. Nie ufaj im. Są tylko po to aby cię zniszczyć.
-
Ona jest inna! Nie jest taka jak wszyscy! Wiem doskonale jacy są Ślizgoni,
Potter. Sam mam ich cały dom. Zrozum i nie oceniaj ludzi po okładce,
tylko staraj się ich poznać. I polubić. Bez względu na to, że od wieków
panuje nienawiść tych dwóch domów, to jest moją przyjaciółką, bo w
miłości nam nie wyszło. Jeśli chcesz nas rozdzielić, to rozumiem iż nie
jesteś już moim przyjacielem.
- Jak możesz tak mówić, do mnie?!
Jak śmiesz odzywać się do mnie po nazwisku?! Zapamiętaj sobie - będziesz
tego żałować. Oj, bardzo żałować.
- Ale czego...? - zaśmiał się
Łapa - Nic nie rozumiesz. I nie zrozumiesz. Żegnam - odparł, po czym
wziął swoje bagaże i wyszedł z przedziału.
- To co...? Gramy dalej...? - spytał Peter, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
Emily
usiadła obok Lupina i zaczęła czytać książkę, od czasu do czasu
prowadząc krótkie dialogi z chłopakiem. W pewnej chwili ją przytulił i
szepnął na ucho:
- Masz iście Ślizgoński charakterek, Emily Fox.
Tylko pamiętaj, traf do Gryffindoru, zrób to dla mnie - po czym
uśmiechnął się szeroko i wrócił do lektury. "Zrób to dla mnie..." - te
słowa chodziły po jej głowie, tylko o nich myślała. Musi zrobić to dla
niego.
Czas płynął szybko, okropnie szybko... W pewnej chwili
drzwi przedziału się otworzyły i stanęła w nich ruda dziewczyna.
- Och James... - podeszła do niego i
złożyła pocałunek na jego policzku (chociaż on przymierzał się do
buziaka w usta) - przyszłam aby was poinformować, że już dojeżdżamy,
abyście przebrali się w szaty - i już miała wyjść, gdyby nie szybka
interwencja Rogacza.
- Lily, zostań tu z nami! Co powiesz na jedną rundkę "Eksplodującego durnia"?
- No dobrze... Ale tylko jedna rundka, bo muszę obejść jeszcze resztę przedziałów - uległa.
- Świetnie! - ucieszył się - A wy dziewczyny?
Chloe
i Ariana dosiadły się do gry, a blondynka została na swoim miejscu.
Wolała spędzić czas spokojnie, z dala od wybuchów. Dziwiła się że nikt
jeszcze nie zapytał się dokąd mógł pójść Black, ani nie poruszył tego
tematu. Przecież to są najlepsi przyjaciele. Gdy w końcu ta cała Lily,
której dziewczyny nie polubiły, opuściła ich przedział, postanowiły się
przebrać zgodnie z jej radą, ponieważ miała rację, pociąg zaczynał
zwalniać. Chłopcy odprowadzili je na korytarz, a później zgubili się w tłumie pierwszoroczniaków.
Poznały Hagrida - sympatycznego, ogromnego gajowego, który zawsze służył
pomocą. Podróż była miła, upłynęła na rozmowach, wyżaleniach i
opowiadaniu o domach oraz o tym w jaki sposób będą ich przydzielać. Chęć
bycia Ślizgonkami opuściła nasze bohaterki zaraz po kłótni przyjaciół, a
teraz prawie się modliły aby być w domu lwa. Gdy już szły w kierunku
zamku zaczęły się bardzo niepokoić. Jeśli nie trafią do domu, do którego na pewno trafią Huncwoci, nie będą miały okazji na bliższe ich poznanie, a to były
naprawdę interesujące postacie. I nawet przystojne...
Wyszła jakaś
nauczycielka i powiedziała, że mają tylko usiąść na stołku gdy zostaną
wyczytani i nałożyć tiarę. Nic trudnego. Drzwi zostały otworzone szerzej
i weszli do Wielkiej Sali. Zostali powitani gromkimi brawami. I
ustawieni w ładnym, równym rządku.
- Allan Johnny! - wykrzyknęła głośno profesorka, a przestraszony chłopczyk podszedł do stołka.
- Hufflepuff! - zawołała tiara, a chłopak odszedł do stołu przy którym rozległy się oklaski.
- Do ziemniaków! - zawołał ktoś, chyba jakiś Ślizgon, a wszyscy spiorunowali go wzrokiem.
- Abenswort Julie! - pani profesor znów zabrała głos.
- Ravenclaw! - krzyknęło nakrycie głowy, a dziewczyna odeszła witana przez członków swojego domu.
- Black Syriusz! - dziewczyny wstrzymały oddech.
- Gryffindor!
- Szlag! - krzyknęła pod nosem Ari, ponieważ potwierdziły się najgorsze obawy dziewczyn.
- Beckentrof Rudolf!
- Rudolf, Rudolf....! - śmiał się ktoś - Idź pomagać Mikołajowi, Rudolfie... - i znowu się zaśmiał.
- Gryffindor! - zdecydowała tiara, a Rudolf odszedł do stołu swojego domu.
- Colldy Pansy! - profesorka nadal przekrzykiwała tłum uczniów.
- Slytherin!
Tym
razem to Ślizgoni ryknęli głośno i przytulali małą, jakby była jakimś
skarbem. Trafiła do domu o którym marzyła...? Oby tylko tak było.
Ceremonia
trwała dalej i tylko kilka słów profesorki dzieliło świat od poznania
losu Liska. Jednak czas był okrutny i jakby się spieszył, na złość...
Już po minucie w całym Hogwarcie było słychać profesorkę wymawiającą jej
imię i nazwisko. Powoli podeszła i usiadła na stołku, a niewinna czapka
miała zadecydować o jej losie.Z całej siły chciała trafić do Gryffindoru wiedząc, że on tam trafi. Tylko ma tym skupiała myśli. Ale tiara zawołała:
- Slytherin!
Więc blondynka odeszła wśród wiwatów ludzi ze swojego domu.
Trafiła
do domu, który był jej obcy. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, ale
to los zdecydował o tej zmianie. Usiadła i patrzyła się pustym wzrokiem
na ceremonię przydziału, wyczekując nazwisk swoich przyjaciółek. W
pewnym momencie jakaś dziewczyna o nazwisku Meadowes trafiła do
Gryffindoru. Ach, gdyby mogły zamienić się domami... Widać było że nie
jest zadowolona z wyboru. Później dwie dziewczyny trafiły do "domu
ziemniaka". No cóż skoro to właśnie Ślizgon nazwał tak ten dom to czemu
ona miałaby tak nie mówić? Później chłopak o imieniu Feliks trafił do
Ravenclawu. Sara powędrowała do Slytherinu. Ciekawe jak czuły się Ariana
i Chloe kiedy za chwilę ta głupia czapka zmieni całe ich życie? Aż
wreszcie z ust profesorki usłyszano:
- Shey Ariana - te słowa rozniosły się po całym Hogwarcie.
Ruda
usiadła i czuła jak szybko bije jej serce, ale twarz miała poważną,
oczy zapatrzone w stoły czterech domów. Po mniej więcej dziesięciu
sekundach tiara zadecydowała:
- Slytherin! - a Emily biła brawa
najgłośniej z Ślizgonów. Nie przywitano ją tak jak tych pierwszych,
jednak równie serdecznie. Usiadła obok blondynki po czym objęły się
przyjacielsko.
- Nie chciałaś być w Gryffindorze? - spytała Emi patrząc na ucieszoną Ari.
-
Chciałam, ale trzeba się cieszyć z tego co się ma, co nie? Równie
dobrze mogłam zostać odesłana do domu. A tak zostałam tu z tobą. - po
czym spojrzała w jej niebieskie oczy i się uśmiechnęła. W napięciu
oczekiwały co będzie z Wilczkiem i nagle usłyszano jej nazwisko, tak
donośnie powiedziane, że usłyszał każdy przebywający na terenie zamku.
Teraz tiara decydowała. Aż wreszcie po długim czasie, gdy wokół
zebranych zaczęło panować napięcie, tiara wykrzyknęła:
-
Slytherin! - a dziewczyny pobiegły na spotkanie z przyjaciółką. Wolf
tylko rzuciła przelotne spojrzenie na Jamesa całującego się z Lily. To
było ich takie jakby pożegnanie. Bo Chloe była już dla niego tylko
śmieciem.
PIERWSZA!<3 "No a co? Dumbledore kazał zaprzyjaźnić się ze wszystkimi domami" ... Tak, Syriusz i jego "dogłębne zaprzyjaźnianie się z kobietami" ( jezuuu ale gimbusiarski z tego suchar wyszedł... "dogłębne", serio XD) ... Po za tym Hufflepuff, dom ziemniaków XD UMIERAM ZE ŚMIECHU, po tym tekście XD Super początek! pisz, pisz, u mnie nowy rozdział już nie długo <3 Pisz dalej, jestem ciekawa co dalej ;)
OdpowiedzUsuń" Do ziemniaków! ". Strasznie mi się spodobał ten okrzyk. Oczywiście nie mam nic do Puchonów, ale… cóż, jest po prostu ciekawy.
OdpowiedzUsuńAha, czyli akcja rozgrywa się w czasach huncwotów, ciekawy pomysł.
Będę czytała dalej, mam nadzieję, że nowe rozdziały będą pojawiały się trochę częściej:)
Historia mnie zaciekawiła, aż zapiszę sobie linka do Twojego bloga w moim magicznym zielonym zeszycie, w którym są linki do blogów które czytam, lub które chcę przeczytać ( czasami przeraża mnie fakt ponad 300 rozdziałów ).
Aha, po raz kolejny dzisiaj chwalę Facebooka: dzięki niemu znalazłam Twój blog!
Pozdrawiam,
Arachne
Jestem zaskoczona, że trafiła do Slyherinu. Naprawdę. Brawo, udało ci się mnie zaskoczyć. Już się bałam, że stawiasz kreskę na ten blog i przestajesz pisać. Ale na szczęście jest rozdział :)
OdpowiedzUsuńSyriusz taki przekonany do Ślizgonów??? OK. Okey, okey.
A Lily w twoim wydaniu jest jak nie Lily i dobrze, bo powoli mam dość tych blogów o tej walce o miłość Lily i Jamesa.
Mam szczerą nadzieję, że rozdział 2 już nie długo!
Pozdrawiam
Alicja
PS. Jak widać nie straciłaś czytelników :)
Fajny rozdział :) Podoba mi się . 25 DZIEWCZYN? O Bogowie! Troszeczkę pozmieniałaś charaktery postaci i to mi się podoba :) Od kiedy Lily i James się lubią i od kiedy Syriusz przepada za Ślizgonkami?
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Buziaki
Susan
Ps.: Zapraszam do mnie: http://igrzyskaclarissy.blogspot.com/
UsuńCześć! Rozdział bardzo fajny, zapowiada się ciekawie. Zaraz przeczytam II i III rozdział. Podoba mi się twój styl pisania. Nie mogę się doczekać IV.
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE MOMENTY:
„- No więc... Ile miałeś dziewczyn? - uśmiechnął się zaciekawiony. Nowym uczennicą Hogwartu aż zabrało mowę, więc zrobiły wielkie oczy i wpatrywały się w Blacka czekając na odpowiedź.
- Ale w tym roku? Celine, Kennedy, Maddie, Clementine, Nicole, Suzan, Rose, Sara, Kate, Julie - zaczął wyliczać - Melodie, Amanda, Alice, Eva, Dominique, Izabelle, Caroline, Martha, Mariett, Nathalie, Roxane, Sally - dziewczyny wymieniły ze sobą spojrzenia, a potem znowu spojrzały na Łapę - Katherine, Diana, Rachell... to chyba wszystkie. Remus, to ile?
- Dwadzieścia pięć. Na pewno wszystkie...?
- Tak. Znaczy się nie. Jeszcze Victorie Russo - odparł a jego oczy powędrowały do sufitu.” – dwadzieścia pięć?! Ja nie mogę dużo tego… Współczuję, że musiałaś wymyślać tyle imion.
„Emily usiadła obok Lupina i zaczęła czytać książkę, od czasu do czasu prowadząc krótkie dialogi z chłopakiem. W pewnej chwili ją przytulił i szepnął na ucho:
- Masz iście Ślizgoński charakterek, Emily Fox. Tylko pamiętaj, traf do Gryffindoru, zrób to dla mnie - po czym uśmiechnął się szeroko i wrócił do lektury. "Zrób to dla mnie..." - te słowa chodziły po jej głowie, tylko o nich myślała. Musi zrobić to dla niego.” – jak słodko i romantycznie :3
Dobra koniec pochwał. Mam jedną uwagę: brak akapitów. Zastanów się nad wstawieniem ich, bo bez nich tekst wydaje się być nie wykończony.
Błędów jest mało i przepraszam, że zwracam uwagę.
pierwsza linijka:
„Czas kiedy wspólnie przebywali w przedziale pociągowym”
„Czas kiedy” – po „Czas” przecinek.
druga linijka:
„spłatali kilka figli dziewczyną”
„dziewczyną” – N. z kim? Z czym? z dziewczyną. Tam było kilka dziewczyn, więc powinno być „dziewczynom” (C. komu? Czemu?), a nie „dziewczyną”.
„Ich przyjaźń” – ich to znaczy kogo, bo z rozdziału nie wynika, że jakaś przyjaźń się zaczęła, pomijając oczywiście trwającą przyjaźń huncwotów.
PS. Jeśli nie masz bety, to chętnie bym nią została.
Pozdrawiam i lecę czytać kolejne.
TakaTam
Ooo.. Naprawdę chciałabyś zostać moją betą? :D /Liseg
Usuńpewnie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń